Brazylijski street food, którego koniecznie musisz spróbować

 

Brazylia to gastronomiczny raj. Restauracji, barów szybkiej obsługi, mniejszych i większych kawiarni, ulicznych stoisk z przekąskami jest tu chyba więcej niż sklepów spożywczych. Osobiście nie znam nikogo, kto nosiłby ze sobą do pracy kanapki. Lunch to czas, kiedy można wyrwać się na chwilkę z pracy, zjeść w ulubionym lanchonete, porozmawiać ze znajomymi, wypić cafezinho, zapalić papierosa, zrelaksować się. Kto by się więc narażał na zdziwione spojrzenia kolegów i koleżanek z pracy, jedząc w samotności przyniesione z domu drugie śniadanie…?! Almoço, czyli lunch to doskonały czas aby spróbować któregoś z popularnych brazylijskich street food.

Acarajé

Acarajé to potrawa rodem z stanu Bahia. Można jej jednak skosztować na ulicach wielu brazylijskich miast. Potrawa ma długą i bogatą historię. Okazuje się bowiem, że to nie tylko popularny street food. Acarajé jest obecne nawet w afro-brazylijskich rytuałach candomblé. Cały proces przygotowania i serwowania naładowany jest symboliką kulturową. Zapewne dlatego w 2004 acarajé zostało wpisane na listę brazylijskich skarbów narodowych. Tradycja przygotowywania tej potrawy dotarła do Brazylii wraz z niewolnikami z zachodniego Wybrzeża Afryki. 

W przeszłości przygotowanie tej potrawy zabierało mnóstwo czasu i energii. Wcześniej ziarna fasoli rozcierano na kamiennych żarnach. Dziś służy do tego blender. Roztarta masa formowana jest w kulkę i smażona na głębokim oleju palmowym (azeite de dendê). Serwowana jest przekrojona na pół, wypełniona nadzieniem w dwojakiej wersji, a mianowicie vatapá (pasta z chleba, zmielonych orzeszków ziemnych, krewetek, mleka kokosowego i oleju palmowego) lub caruru (pasta z okry, cebuli, krewetek, oleju palmowego, zmielonych orzeszków ziemnych lub nerkowca). Ponadto dodawana jest sałatka z czerwonych i zielonych pomidorów, smażone krewetki i domowej roboty sos z pimenta malagueta.

 

Stoisko z acarajé. Fot. Julita Rękawek

 

Pastel

Czy to w wersji dla mięsożerców, czy dla wegetarian, jest to przekąska, którą odwiedzając Brazylię koniecznie koniecznie trzeba spróbować. Smażone na głębokim oleju, delikatne i chrupiące ciasto wypełniane jest mielonym mięsem (wołowina, kurczak) albo serem, zwykle tym typowym dla Minas Gerais, czyli catupiry o kremowej konsystencji. Ja gorąco polecam wersję z sercem palmy, czyli palmito. Możemy również spotkać pastele z nadzieniem, przygotowanym z rozdrobnionego mięsa kurczaka lub z krewetkami. 

Skąd, kiedy i dlaczego pastele pojawiły się w Brazylii? Niektórzy wiążą je z chińskimi pierożkami wonton, inni z włoskim calzone, a co jeśli do historii wtrąci swe trzy gorsze indyjska samosa? Jedno jest pewne, wiele z pastelarias gdzie sprzedawane są pastele, znajduje się w rękach chińskich i japońskich imigrantów. Ich azjatyckie korzenie wydają się więc całkiem prawdopodobne.

 

Stoisko z pastelami. Fot. Julita Rękawek

 

Coxinha

W naszym menu nie może zabraknąć coxinha, czyli niewielkich rozmiarów stożków z ciasta wypełnionych rozdrobnionym mięsem z kurczaka. Ciasto, z którego powstają współczesne coxinha, stanowi miksturę mąki pszennej, bulionu z kurczaka i niekiedy tłuczonych ziemniaków. Wnętrze wypełniane jest rozdrobnionym mięsem i przyprawiane natką z pietruszki, niekiedy kolendrą, cebulą oraz nadającą kolor kurkumą. Natarte masłem i obtoczone w bułce tartej wymieszanej z mąką z manioku, rumienią się, smażone na głębokim oleju. Wprawne podniebienie rozpozna także dodawany czasami szczypior, młodą cebulkę, sos pomidorowy a niekiedy nawet charakterystyczny kremowy ser ze stanu Minas Gerais.

Współczesna forma i sposób przyrządzania narodziły się w XIX wiecznym São Paulo. W starszej wersji całe udka były oblepiane ciastem i smażone na głębokim oleju. Stąd zapewne wywodzi się ich nazwa. ‘Coxinha’ znaczy ‘małe udko’. W swym zamyśle miały bowiem kształtem przypominać udka z kurczaka. Obecnie bliżej im jednak do stożków niż do udek. Najsmaczniejsze serwuje Lanchonete Estadão w centrum São Paulo.

 

Coxinha w Bar e Lanches Estadão. Najlepsze miejsce w São Paulo aby spróbować salgados. Fot. Julita Rękawek

 

Pamonha

Innym ciekawym ulicznym przysmakiem jest niewątpliwie pamonha. Lepka i kleista pasta z kukurydzy i mleka. W Brazylii owa papka kukurydziana powstaje ze świeżej, startej milho verde. To z niej formuje się masę, którą następnie wypełnia się łuski, czy też łupiny kukurydzy i gotuje we wrzątku. Do pasty dodaje się często miąższ z kokosa, przez co pamonha staje się bardzo aromatyczna. Rzadko, aczkolwiek można spotkać te przysmaki również w wersji słonej. Do masy kukurydzianej dodawany jest wtedy ser, calabreza (kiełbasa) lub mielone mięso, a wszystko doprawia się pieprzem lub pikantną papryką.

Dziś zdecydowanie rzadziej usłyszymy na ulicach brazylijskich miast nawoływania sprzedawców pamonhii. Niegdyś byli oni stałą częścią miejskiego krajobrazu. Nie mniej jednak gwarantuję, że w trakcie wędrówek choćby po São Paulo natraficie na stoiska z pamonhą. Koniecznie spróbujcie!

 

Uliczne stoisko z pamonhą. Fot. Julita Rękawek

 

Byliście w Brazylii? Próbowaliście któregoś z wymienionych przysmaków? Podzielcie się wrażeniami w komentarzach!

Zobacz program 15 Festiwalu Brazylijskiego Bom Dia Brasil!

Brazylia to różnorodność. Czyli o tym wszystkim, co kojarzy się z Brazylią.

 

Brazylia to kraj, który budzi wiele emocji i każdemu kojarzy się z czymś innym. Jest jednak rzecz, która łączy wszystkie odczucia w jedną całość. To różnorodność. Brazylia jest tak zróżnicowana jak narodowa potrawa tego kraju – feijoada, na którą Brazylijczycy mają niezliczoną ilość przepisów. Brazylijska feijoada to Brazylia sama w sobie, różnorodna, wielowątkowa, trudna do jednoznacznego zdefiniowana, pełna skrajności, gorąca, gęsta, czasem ciężkostrawna, ale praktycznie niemożliwa do nie-po-kochania. Specjalnie dla Was zapytaliśmy kilka osób, które odwiedziły ten ogromny kraj, z czym im się kojarzy Brazylia. Dostaliśmy takie oto różnorodne odpowiedzi.

 

W Brazylii wszystko jest naj…. – mówi Julita Rękawek, archeolożka, podróżniczka i autorka bloga archeopasja.pl. Największe, jak najbardziej ludne, hałaśliwe i zatłoczone miasto Ameryki Południowej São Paulo. Najdłuższe jak potężne odległości dzielące punkty na mapie Brazylii, czy rejs Amazonką z Manaus do Belem. Najsłodsze jak brazylijskie słodycze albo dojrzałe mango. Najbardziej gorzkie, jak smak świeżego caju. Najbardziej egzotyczne, jak stragany wypełnione po brzegi owocami i warzywami, o których istnieniu nie miałeś do tej pory pojęcia. Najbardziej pikantne, jak bahiańskie acarajé sowicie przyprawione pimenta malagueta. Najbardziej monumentalne jak panorama São Paulo z tarasu Edificio Martinelli. Najbardziej kolorowe, jak ulice brazylijskich miast w trakcie karnawału. Najbardziej dźwięczne jak brazylijski portugalski. Najbiedniejsze i najbogatsze zarazem.

 

Panorama São Paulo. Fot. Julita Rękawek

 

Z Brazylią najbardziej kojarzy mi się wyluzowanie – mówi Anna Tomasiewicz autorka jedynego w Polsce portalu o kulturze Brazylii caipiroska.pl. Gdy lądujesz w Brazylii i wysiadasz z samolotu, to ogarnia cię takie poczucie, że już nic nie musisz, że nastał czas pełnego luzu. Nie tylko z tego powodu, że jesteś na wakacjach albo że jest taki obezwładniający upał, ale głównie dlatego, że tam jest atmosfera luzu. Co na przykład ją wyraża? Nikomu się nie spieszy, nikt cię nie pogania, nie stresuje siebie ani ciebie, życie toczy się jakby w zwolnionym tempie. W wielu restauracjach, zwłaszcza za miastem, są hamaki, żeby sobie odpocząć po obiedzie. Uczysz się cierpliwości, co przy brazylijskiej organizacji jest koniecznością. Ale przyjmujesz to na luzie, nie ma stresu.  Czas robi się jak z gumy, ale i tak wszędzie zdążysz. Brazylia mogłaby ten chillout pakować w pudełka i sprzedawać, na pewno byłby popyt. Sama bym kupiła.

 

Brazylijski luz. Fot. Anna Tomasiewicz

 

Z Brazylią kojarzy mi się plecak – mówi Wiola Starczewska, podróżniczka i autorka popularnego bloga starczewska.com. Spędziłam tam bowiem 6 miesięcy nosząc wszystkie swoje rzeczy w plecaku właśnie. A tak na serio, to Brazylia kojarzy mi się z uśmiechami i życzliwością, gorącym, czasem sennym powietrzem, zapachem oceanu, klapkami Havaianas, kwaśnym smakiem limonek w szklance caipirinhy, tańcem i słodkim mango.

 

Rio de Janeiro. Fot. Wiola Starczewska.

 

Brazylia to szczery i szeroki uśmiech, nieschodzący z twarzy jej mieszkańców, pomimo codziennych przeciwności, jakie zsyła na nich los – mówi Joanna Kubielska, autorka bloga maibleiwu.com, która dopiero co wróciła z gorącego Rio de Janeiro. To ogromna gościnność, której doświadczyłam, pomimo skromnego życia gospodarzy. Gorący klimat zaszczepia w latynoskich sercach zmysłowość, poczucie rytmu i niezwykle ponętne ruchy ciała. Do zorganizowania dobrej zabawy potrzebna tu jest tylko muzyka. Jedzenie, alkohol i więcej osób zawsze się jakoś zorganizuje. Luźny styl w nadmorskich miejscowościach (Rio de Janeiro), ogromne rozwinięte metropolie (Sao Paulo), niezwykłe pomniki przyrody, dziewicza dżungla. Miejsca, ludzie, zapachy, smaki i kolory, które na stałe wpisują się w sercu. Kraj, do którego zawsze będę wracać.

 

Rio de Janeiro. Fot. Joanna Kubielska.

 

Jest wiele rzeczy, które kojarzą mi się z Brazylią i za każdym razem, w zależności od momentu, jest to coś innego – mówi Michał Dybcio, który spędził w Brazylii kilka miesięcy, a swoje wrażenia opisał na blogu whereverblog.com. Ten kraj-kontynent dostarczył mi mnóstwa przeżyć i ukazał siebie z wielu perspektyw. Jest jednak coś, co towarzyszyło mi tam codziennie i wciąż jest obecne w moim życiu – ludzie. Ludzie, jakich czasem brakuje mi w Polsce. Zawsze uśmiechnięci, otwarci, skorzy do pomocy, słuchający z uwagą wszystkiego, o czym mówisz. Podoba mi się łatwość, z jaką nawiązują nowe kontakty i jak szybko przeradzają się one w bliższe relacje. Od Brazylijczyków bije ciepło, które dotyka również Ciebie, jeżeli znajdujesz się wokół nich. No i ten luz, brak stresu – sam chciałbym mieć takie cechy!

 

Quro Preto. Fot. Michał Dybcio.

 

Brazylia kojarzy mi się przede wszystkim z rejsem Amazonką – mówi Julia Tyszko, która łączy swoją pasję do koni i podróży, ucząc jazdy konnej w wielu egzotycznych miejscach na świecie. Te kilka dni w hamaku okazało się jednym z ciekawszych doświadczeń z podróży po całej Ameryce Południowej. Niesamowity klimat i ludzie, rozmowy, prawie medytacyjne bycie tu  i teraz. Poza tym oczywiście niezapomniane Rio oraz malowidła naskalne w parku Serra de Capivara. Nie wspominając o niekończących się podróżach autobusami.

 

Amazonka. Fot. Julita Rękawek.

 

Brazylia to przede wszystkim kraj bardzo zróżnicowany – od Indian w Amazonii, przez sambę w Rio po Oktoberfest w Blumenau – mówi Marta Kohut, która mieszkając w tym kraju i mając męża Brazylijczyka poznała Brazylię od podszewki. Z okien w dzielnicy willowej możemy oglądać favele. Z centrum betonowego miasta możemy samochodem dostać się w dwie godziny na prawdziwe rajskie plaże. Ludzie na ulicach, szczególnie większych miast są bardzo oryginalną mieszanką etniczną. W samym Sao Paulo można spotkać przedstawicieli ogromnej liczby narodowości, co przekłada się na to, że bez większego problemu zjemy sushi od Japończyka, falafel od Araba czy spaghetti od Włocha. Bardzo lubię tą różnorodność.

 

Stragan pełen przypraw. Fot. Julita Rękawek

 

Brazylię łatwo zaszufladkować – mówi Jan Piotrowski, który od 2014 jest szefem biura brytyjskiego tygodnika The Economist w São Paulo. Z jednej strony Copacabana, karnawał, piłka, dżungla. Z drugiej, favele, przemoc, bieda, wylesienie. Prędko jednak przybysz zdaje sobie sprawę, że wbrew pozorom jest to kraj, który przede wszystkim nie znosi skrajności, mimo tego, że posiada ich mnóstwo, z rażącymi nierównościami społecznymi na czele. Od dziesięcioleci wszelkie zmiany -polityczne, społeczne, gospodarcze – zachodzą w tempie godnym amazońskiego leniwca. Postęp jest tym samym powolny. Ale przynajmniej zazwyczaj okazuje się trwały.

 

Vale do Anhangabaú w São Paulo. Fot. Julita Rękawek.

 

A Wam z czym kojarzy się Brazylia? Jakie są Wasze odczucia po przekroczeniu progu lotniska? Jak Wasze spojrzenie na ten ogromny kraj zmienia się w czasie wraz z przemierzonymi w trakcie podróży kilometrami? Podzielcie się swoimi wrażeniami w komentarzach!

Zobacz program 15 Festiwalu Brazylijskiego Bom Dia Brasil!